Pewna mała dziewczynka czeka już na swoje pierwsze urodziny i na swoją koronę.
Tymczasem Pola sobie w niej pozuje :).
Dzień 1
Tosia poszła z tatą na wycieczkę po wsi. Wrócili z torebką papierową z logo cukierni. W środku malutkie pączusie. Niby nic, ale sądząc po buzi Tosi pałaszowała je całą drogę.
Dzień 2
Pytam rano Antośki co będzie jadła na śniadanie. Wykrzyczała "Pąki, pąki!" z takim entuzjazmem, że nie całkiem odmówiłam.
Odpowiedziałam, że nie mamy pączków, ale może w południe jak pójdziemy na spacer to jakieś znajdziemy. Byłyśmy w cukierni, ale nie było małych z serem. Kupiłam jej więc jednego standardowych rozmiarów z jakimś niegroźnie wyglądającym maziajem z czekolady.
Jak dossała się do niego, to nie chciała go oddać nawet na placu zabaw. Okazało się, że w środku był jakiś rodzaj płynnej czekolady. Wciągnęła całego i nie dała mi nawet gryza. Może inaczej... nie dała mi go nawet potrzymać!:)
Dzień 3
Jesteśmy na spacerze Tosia mówi, że chce pączka. Pytam, czy małego czy dużego. Moja córka odpowiada "małe" po chwili dodaje z szelmowskim uśmieszkiem "i dużeee".
Pączek, pączkiem, ale JĄ zjemmm.
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza
Będzie mi bardzo miło, jeżeli postanowisz zostawić ślad swojej obecności na moim blogu