Marzyła mi się jej sesja zdjęciowa w szkole tańca, ale myślę, że w najbliższej przyszłości to pewnie się nie uda, więc póki co mam zdjęcia zrobione u dziadków.
Mówiłam Wam już chyba, że moja Tosia to "chłopczur":)). Nie widziałam żeby bawiła się lalką za to uwielbia śrubokręty i takie tam;), wkładanie rajstop wywołuje u niej głęboką dezaprobatę, o sukience już nie wspomnę.
Stał się jednak świąteczny cud. Ku mojemu zdziwieniu, przy Róży nawet moja Tosia, zamieniła się w baletnicę kręciła piruety i cieszyła się ze spódnicy :).
Chyba też uszyję jej TUTU. Nigdy wcześniej nie przypuszczałam, że to byłaby dobra inwestycja mojego czasu. Tą zieloną którą ma na zdjęciach kupiłam w secondhandzie za 3 zł.
Oglądanie dwóch radośnie piszących i skaczących po kanapie dziewczyn to była prawdziwa przyjemność.
Girls you rock! :)))