W zeszłym tygodniu Tosia miała w swoim przedszkolu pewną uroczystość - oficjalnie weszła do grona "przedszkolaków".
Pasowanie było super, Panie fajnie to zorganizowały. Bez niepotrzebnego spięcia. Poczęstunek... nie wiem kto piekł te wszystkie ciasta, ale były niesamowite! Ja z siostrą rzuciłyśmy się na kruche rogaliki z dżemem różanym w środku... ojojoj. PYCHA!
A matka, jak to matka, dumna cała. Jak zobaczyłam jak dzieci wchodzą z Paniami na salę, poubierane na galowo, to słowo daję chciało mi się wyć. Jakoś się tak wzruszyłam, bardzo. Całe szczęście jakoś nad tym zapanowałam, bo pozostali rodzice trzymali fason :).
Tosia wygląda prześlicznie! Bluzeczkę też szyłaś sama? bo mnie pozamiatała :)
OdpowiedzUsuńJa przeżywałam podobne emocje rok temu i wcale mi nie przeszkadzała obecność innych dorosłych - w końcu i tak nikt nie patrzył na mnie, każdy wpatrzony był w swój skarb :)