Od kiedy uszyłam słońuchę z polaru minky (klik), wiedziałam że wpadłam ... zakochałam się w tej tkaninie po uszy :).
Chwilę później powstała apteczka z jej udziałam (klik), wczoraj w nocy - przytulanko-mizianka z metkami - oczywiście sowa :))).
Od razu ją wyprałam i nie mogłam się doczekać kiedy dam ją Tośce. Rano wciąż była mokra, ale wreszcie wyschła i teraz jest gotowa na tarmoszenie, przygryzanie, targanie, mizianie i inne -anie :))).
To chyba najsympatyczniejsza szyta sowa jaką widziałam :) I widać,że się z Tosią "dogadują" ;)
OdpowiedzUsuńHihi :))) Dziękuję.
UsuńZawsze zależy mi, żeby buzie zwierzątek jakie szyje były sympatyczne. Nie zależnie od tego czy jest to pokrowiec na tel., koszyczek wielkanocny, czy inne :).
Zadowolenie "Pani Kierowniczki" jak zawsze bezcenne :D.
Jaka piękna sowa. My z Zu też uwielbiamy sowy. Ja niestety mam dwie lewe ręce do szycia a w sklepach nie ma takich cudowności. Zakochałam się...
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo mi miło :-). Zachęcam zatem do kontaktu mailowego po więcej informacji :-)
Usuń