Moja Tosia urodziła się w Niedzielę Wielkanocną, 2 lata temu. Te kilka godzin od kiedy odeszły mi wody do tego kiedy pierwszy raz ją przytuliłam większość ludzi spędziła pewnie jedząc śniadanie ze swoimi rodzinami, a my byliśmy świadkami naszego prywatnego cudu.
Pomimo bólu, głodu (byłam w końcu bez śniadania ;), wypomnienia mamy piękne :))).
Miło tak powspominać sobie :) Śliczne te "barankowe" koszyczki są :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy!
Koszyczki są cudowne... Mieliście na prawdę wspaniałe święta. Narodził się przecież Wasz cud :-)
OdpowiedzUsuńwww.zaraz-wracam.pl
To jest chyba czarna owca w rodzinie , choć trzeba jej przyznać że słodka jest , pozdrawiam Adriana z http://thirdfloorno7.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńprywatny cud! ah!
OdpowiedzUsuńTośka wiedziała co robi;)
buziaki:*