On, a może przede wszystkim jego mama, zapragnęła też mieć taki wyjątkowy.
Z wielką przyjemnością uszyłam kolejny koszyczek - baranka.
Mam nadzieje, że uda mi się zrobić Tosi i Igorkowi zdjęcie jak idą ze święconkami.
o ja cież kręcę! z takim koszyczkiem to i ja bym pobiegła do święcenia!:D
OdpowiedzUsuńsuper jest!:)
Dziękuję, bardzo mi miło :))
UsuńWłaśnie miałam napisać to samo, że nie wiem, czy to wstyd się przyznawać ale.. sama bym z takim biegła do święcenia.. :D PRZEUROCZY! No, muszę przyznać - takiego jeszcze nie widziałam, jesteś pierwsza! ;-) Martyna wymyśla, wymyśla i wymyśliła! ;-))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Ja w zeszłym roku sama byłam (Tosia jeszcze w brzuchu) poświęcić jajeczka z koszyczkiem który wyszedł z pod mojej igły. Dokładnie w niedzielę wielkanocną, przed śniadaniem Szefowa postanowiła "wychodzę" :).
Usuń