Kocyk/dywanik jest u nas w domu niezastąpiony i wielozadaniowy (klik). Polcia się na nim bawi, Tośka też chociaż trochę inaczej ... prosi mnie żebym robiła z niej "naleśnika". Potem pozawijana chce żeby ją nosić na rękach, albo turlać się po podłodze i chichra się do rozpuku. A wieczorami "bijemy" się o niego z moim mężem, kto pierwszy walnie się z nim na kanapę przed TV,albo przy kominku. Oczywiście wygrywa głównie on, bo ja wieczorami szyję. A niech ma... ;))). 

Ten jest dla pewnej fajnej rodzinki z malutkim dzidziusiem, mieszkającej w Anglii. Mam nadzieje, że sami wymyślą jeszcze wiele innych zastosowań.