Stali przeglądacze bloga zapewne wiedzą, że nie szyję ubrań. Nie żebym się nimi nie interesowała. W końcu jestem kobietą z krwi i kości... no i pewnie stąd moja słabość do zakupków ;).
Podczas kilku nocy, gdy Tosia spała, mama turkotała maszyną od czasu do czasu rzucając słowo nazwijmy to "nie do napisania".
Efekt końcowy na zdjęciach.
Teraz myślę, że może uszyję też wersję na 80 cm wzrostu i razem z Szefową tak będziemy paradować.
Byłoby fajnie :))).
I oto jest dowód, że trzeba nową gałąź szycia uprawiać, bo efekt jest piękny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBardzo fajnie Ci wyszło! Z czego to szyłaś?
OdpowiedzUsuńTkanina jest taka ala pikowana. Zakupiona w Opolu w Złotym rogu.
UsuńLamówka jest ze skóry ekologicznej.
Guziki powlekane.