Tosia o różowych kotku mówiła od dawna. ...OK, od bardzo dawna. Jedna kwestia się nie zmieniała - róż.
Natomiast kiedy pytałam o inne szczegóły raz było tak, a raz inaczej. Raz kot miał mieć czarny nosek, raz czarną spódniczkę, raz miał być duży, a raz "ogromy jak tatuś". Po tym ostatnim przestałam pytać o szczegóły, obawiając się co jeszcze wymyśli me dziecię ;).
Stwierdziłam, że zrobię mu skrzydełka jak Tosia ma w ogrodniczkach (klik). To miała być dla niej niespodzianka. Ucieszyła się, kiedy je zobaczyła :).
.....
Jest wieczór. Zazwyczaj piszę posty wieczorem, jak położymy dzieci. Ale słyszę jak Tosia otwiera drzwi swojego pokoju i tup tup...
...przychodzi do mnie.
- Mamusiu, mój biały kotek nie umie latać.
- To ten różowy może mu pożyczyć skrzydełka.
- Nie może.
- To co mam mu też zrobić?!
- TAAAK!
- OK, mamusia kiedyś uszyje dla białego kotka też.
- Nie kiedyś, terazzzz,
I te piekne oczy wpatrzone we mnie jak w superbohatera, każda mama i tata wiedzą o co chodzi :).
Oczywiście uległam. Rano już na nią czekały.
Tosia jest takim aniołkiem, że nie ma takiej siły żeby jej nie ulec. My też w końcu poprosimy o kotka jak juz zrealizujemy wszystko wcześniejsze :-)
OdpowiedzUsuń